niedziela, 6 marca 2011

Z filcu.

 Miało być coś na szybko. Tak, żeby przypiąć i pognać. Bo takie dni teraz ładne, trzeba sobie siebie jakoś rozweselać i zdobić się, ale bez nadmiernego marnowania czasu.
Koty nie są mojego pomysłu. Podpatrzyłam gdzieś na Pakamerze, tylko, że tamte nie były watą wypchane.
Nie odważę się teraz do siebie przypiąć żadnej z tych broszek, bo i tak już wyglądem rzucam się w oczy (opadający wciąż, ogromny brzuch, czyli 16 dni do porodu), więc będą dla kogoś, kto zechce je przygarnąć.

1 komentarz: