poniedziałek, 25 lipca 2011

Zaatakowała mnie bestia.

Ostatnio przejeżdżając samochodem zauważyliśmy jakiegoś dziadka, który zbierał przy drodze jeżyny. Jak można zbierać i jeść cokolwiek, co rosło przy samej ulicy? Nie wiem, ale na dźwięk słowa "jeżyny" moim oczom wyobraźni ukazała się nowa wersja muffinek. Postanowiłam więc, że pozostawię Malucha Mamie, wsiądę na mój ukochany rower, zabiorę Męża i się udam w poszukiwaniu nieprzydrożnych owoców lasu. Głupia to była myśl i więcej nie pojadę (mimo, że rowerem jeździło się przednio), bo:
1. Jeżyn jeszcze jest niewiele, w większości są zielone czyli czerwone.
2. Te, które już wyrosły mają jeszcze kwaśny smak.
3. W krzakach czają się bestie. Powaga. Mam dowód. Siedzą bezwstydnie na liściach i dybią na jeżynowych zbieraczy niczym baba Jaga na Jasia i Małgosię. Zobaczcie.

- Dlaczego ona się nie rusza? Zdycha? - Nie, kamufluje się. - Jak się kamufluje? Przecież ją widzę!

Zdjęcia robione na oślep komórką.

Prawda,  że bestia?


1 komentarz: